Śliwowica czy nalewka śliwkowa? U mnie w domu potocznie nazywa się śliwowica (ze względu na moc), w rzeczywistości jest to nalewka śliwkowa. Zgodnie z definicją, śliwowica to destylat z przefermentowanego zacieru uzyskanego z miąższu przebranych i rozdrobnionych śliwek węgierek. W przypadku nalewek nie zachodzi proces fermentacji. Tutaj składniki zalewa się gotowym alkoholem który „wyciąga” smak i aromat z owoców, korzeni, kwiatów lub ziół.

Wrzesień jest najlepszym miesiącem na zrobienie nalewki śliwkowej. Poniżej przedstawiam Wam stary rodzinny przepis, który pochodzi jeszcze z czasów, kiedy zwyczajni ludzie nie mieli dostępu do aromatycznych dodatków jak goździki, laska wanilii czy cynamon. Dlatego w recepturze są jedynie cztery składniki które nadają wyjątkowy smak i zapach: śliwki, cukier, wódka i spirytus 😉 I nie potrzeba nic więcej.
Jak na nalewkę, trunek jest dość mocny (ok 60%) ale alkohol przechodzi słodkością węgierek, dzięki temu w smaku jest lepszy niż w liczbach 😉 😉 😉
Śliwowica – składniki:
1 kg dojrzałych śliwek węgierek
1 czubata szklanka cukru (ok 250 g)
0,5 litra wódki
0,5 litra spirytusu
Wykonanie:
Śliwki dokładnie umyć i wysuszyć. Odrzucić całkowicie te które są robaczywe lub zawierają jakiekolwiek brązowe ślady ich obecności – nadadzą nalewce gorzkawy posmak. Węgierki wydrylować i wrzucać razem z pestkami do dużego słoika. Warto dodać pestki, gdyż dzięki temu trunek jest bardziej aromatyczny. Wsypać czubatą szklankę cukru, wlać pół litra wódki oraz pół litra spirytusu. Zakręcić szczelnie słoik i odstawić na najdłużej się da (nawet na pół roku gdyż dopiero wtedy śliwowica nabiera szlachetności). W międzyczasie nie ma potrzeby potrząsania słoikiem. Gdyby ktoś był niecierpliwy, najwcześniej można delektować się śliwowicą w Boże Narodzenie 😉 Owoce należy odcedzić, a śliwowicę przesączyć przez bardzo gęste sito aby nadać klarowny wygląd.
Owoce oddzielić od pestek i przesmażyć na konfiturę. Będzie idealna do przełożenia piernika lub innych ciast, jednocześnie nadając im odpowiednią moc. Kawałki owoców, które po zlaniu nalewki nam się nie rozpadną, można oblać gęstą polewą z czekolady. Otrzymacie wtedy tzw. „pijane śliwki w czekoladzie” 😉
Na zdrowie! 😉
Śliwki drylujemy i wrzucamy do słoika razem z pestkami.
Do śliwek wsypujemy czubatą szklankę cukru. Gdy śliwki nie będą zbyt mocno dojrzałe, można dać trochę więcej cukru – max 1,5 szklanki.
Kolejno wlewamy pół litra wódki…
…i pół litra spirytusu. Całość szczelnie zakręcamy i odstawiamy na kilka miesięcy w ciemne i spokojne miejsce. W tym czasie nie ma potrzeby „potrząsania” śliwowicą, można o niej „zapomnieć” na kilka miesięcy.
Śliwki powinny być w całości zatopione w alkoholu.
Tak prezentuje się śliwowica po ponad siedmiu miesiącach leżakowania. Ma piękny ciemnobursztynowy kolor.

Po więcej zdjęć zapraszam na Instagram oraz Twitter.
Nalewka śliwkowa pasuje również do wątróbki na słodko zamiast wina.
Zrobiłem ją ale na bimbrze i nieco więcej dosłodziłem. Wyszła wyśmienita!!!!
Bimber to bimber!!! 😉